Powrót

Nasze sprawy


 

Wynegocjowana kwota 364 000 zł zadośćuczynienia dla bliskich tragicznie zmarłej

 

Tyle otrzymali bliscy 78-letniej kobiety z powiatu jaworskiego, którym dwa lata temu zginęła potrącona na przejściu dla pieszych bliska osoba. Powyższą kwotę zapłaciła firma ubezpieczeniowa z polisy OC sprawcy tragedii. Do tragicznego wypadku doszło pod koniec 2015 r. na Drodze Krajowej nr 3. Kierowca VW Golfa będąc pod wpływem alkoholu, nie zachowując należytej ostrożności oraz nie dostosowując prędkości do panujących na drodze warunków potrącił na przejściu dla pieszych prawidłowo przechodzącą 78-letnią Panią Teresę . Kierowca VW został skazany prawomocnym wyrokiem SO w Legnicy na karę 6-ściu lat pozbawienia wolności. Firma ubezpieczeniowa, w której sprawca wypadku miał polisę OC, nie wypłaciła żadnych świadczeń odszkodowawczych rodzinie tragicznej zmarłej, ponieważ osoby te nie zgłosiły swoich roszczeń. Uważały, że możliwość ewentualnego zakończenia sprawy na drodze postępowania sądowego, wiąże się ze złożeniem przez nie bolesnych zeznań opierających się na wspomnieniach dotyczących relacji z Panią Teresą i jest dla Nich zbyt traumatycznym przeżyciem. Głęboki ból po stracie bliskiej osoby i niechęć do uczestniczenia w ewentualnym postępowaniu sądowym oraz nachodzenie przez przedstawicieli firm odszkodowawczych spowodowały u bliskich tragicznie zmarłej obojętność w zakresie ewentualnego skorzystania z prawa do ubiegania się o należne świadczenia pieniężne. Ze względu na znajomość ze Współpracownikiem Krajowego Instytutu Pomocy Powypadkowej, bliscy zmarłej zdecydowali się na spotkanie z prawnikiem z KIPP. Profesjonalizm, stosowne zachowanie się oraz zapewnienie, że radcy prawni z KIPP dołożą wszelkich starań by uzyskane na drodze negocjacji ugodowych z towarzystwem ubezpieczeniowym sprawcy świadczenia pieniężne były tak wysokie jakie zasądzają sądy powszechne przekonały wszystkie osoby bliskie do udzielenia pełnomocnictwa i rozpoczęcia negocjacji ugodowcyh. Ubezpieczyciel początkowo przyznał na rzecz roszczących zadośćuczynienia, dla: 82-letniego męża 30 000 zł, dwóch synów po 20 000 zł, odmawiając jednocześnie obu wnukom wypłat oraz przyznał odszkodowanie w wysokości 18 000 zł tytułem zwrotu kosztów pogrzebu i nagrobka. Dało to łączną kwotę 88 tys. zł. Jednak mając na uwadze kwoty zasądzane w podobnych sprawach przez sądy powszechne, radca prawny z KIPP podjął dalsze negocjacje ugodowe i po trzech miesiącach towarzystwo ubezpieczeń przyznało na rzecz: męża 106 000 zł zadośćuczynienia i 34 000 zł odszkodowania tytułem znacznego pogorszenia sytuacji życiowej, dla starszego syna 98 000 zł zadośćuczynienia, dla młodszego syna 68 000 zł i dla wnuków po 20 000 zł, co łącznie ze zwrotem kosztów pogrzebu dało kwotę 364 000 zł. To kwoty, które nie odbiegają od tych zasądzanych obecnie przez sądy powszechne w podobnych sprawach. Sądy zasądzają podobne kwoty bliskim ofiar wypadków samochodowych, ale trzeba o nie walczyć w wielomiesięcznym sporach sądowych. Krajowy Instytut Pomocy Powypadkowej przełamał stereotyp, że firmy ubezpieczeniowe nie są skore do wypłaty wysokich zadośćuczynień. Poza tym wciąż bardzo mało ludzi wie, że można starać się o zadośćuczynienie za śmierć bliskiego w wypadku z OC sprawcy. A fakty są takie, że jeśli już taka sprawa trafia do sądu, najczęściej kończy się zasądzeniem kwoty większej, niż oferują ubezpieczyciele. Jednak umiejętność prowadzenia negocjacji przez prawników z KIPP poparta wieloletnim doświadczeniem oraz znajomością polityki towarzystw ubezpieczeniowych przełamuje ten schemat. O zadośćuczynienie po stracie bliskiej osoby mogą starać się rodzice, dzieci, małżonkowie, dziadkowie, wnuki, czy rodzeństwo ofiary. Ale o zadośćuczynienie mogą starać się również osoby, które żyły z ofiarą w konkubinacie czy narzeczeni, którzy planowali ślub. Wysokość zadośćuczynienia nie jest wyliczana, ale zależy od rozmiaru doznanej krzywdy. Ma charakter ocenny i w każdym przypadku może mieć inną wartość. Polskie prawo możliwość ubiegania się o zadośćuczynienie po stracie bliskiej osoby z polisy OC sprawcy wypadku daje od 3 sierpnia 2008 roku. Mimo tego, że sporo osób nie wie, że ma takie prawo, to z roku na rok przybywa takich spraw w polskich sądach. Prawnicy zaznaczają jednak, że sprawy cywilne mogą ciągnąć się miesiącami, a czasami latami. Dlaczego? Bo wiążą się bardzo często z koniecznością zlecenia opinii biegłym, a to zajmuje co najmniej kilka miesięcy. Po zapadnięciu wyroku niekorzystnego dla ubezpieczyciela, ten najczęściej odwołuje się do wyższej instancji. A to przedłuża oczekiwanie na wyrok o kolejne miesiące.

 


 

Dla najbliższych tragicznie zmarłej – zamiast odmowy ze strony towarzystwa ubezpieczeń, wypłaty zadośćuczynień oraz odszkodowania tytułem znacznego pogorszenia sytuacji życiowej męża zmarłej

 

Zimowy miesiąc, około godziny 7 rano Pani Maria udaje się do pobliskiego kościoła. Idąc lewą strony, blisko krawędzi jezdni, zostaje nagle uderzona przez nadjeżdżający z naprzeciwka samochód ciężarowy. Ginie na miejscu. Pozostawia najbliższe osoby, tj. 80-letniego męża, dwóch synów oraz dwoje wnucząt.

Na miejsce zdarzenia przybyła policja, która pod nadzorem prokuratury rejonowej, w dalszym etapie, prowadziła postępowanie wyjaśniające. W toku postępowania ustalono, że zdarzenia nie wypełnia znamion czynu zabronionego, dlatego zostało umorzone. Towarzystwo ubezpieczeń (OC pojazdu mechanicznego – w tym przypadku pojazdu ciężarowego), do którego została zgłoszona szkoda przez osoby uprawnione do zadośćuczynienia, wydało decyzję odmowną, wskazując, że winę za zdarzenie ponosi poszkodowana. Bezsilna rodzina zmarłej, nie mogąc poradzić sobie z ubezpieczycielem skontaktowała się z pełnomocnikiem za pośrednictwem strony www.kipp.edu.pl .

Po przeanalizowaniu zebranej dokumentacji pełnomocnik sporządził odwołanie do zarządu towarzystwa ubezpieczeń pojazdu ciężarowego. W piśmie pełnomocnik wskazał ubezpieczycielowi, że zgodnie z Kodeksem Cywilnym samoistny posiadacz środka komunikacji wprawianego w ruch za pomocą sil przyrody odpowiada wobec pieszego na zasadzie ryzyka. Od odpowiedzialności tej może się zwolnić wyłącznie, gdy zaistnieje jedna z trzech okoliczności, mianowicie gdy do zdarzenia dojdzie z powodu:

  1. siły wyższej,
  2. powstania szkody włącznie z winy poszkodowanego,
  3. powstanie szkody wyłącznie z winy osoby trzeciej, za którą posiadacz nie odpowiada.

W omawianej sprawie, co prawda prokuratura nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego po stronie kierowcy, jednak należy wskazać, że nie zwalnia to kierowcy od odpowiedzialności cywilnej, o czym zapominają ubezpieczyciele, działając w ten sposób na szkodę poszkodowanych i ich rodzin.

W odróżnieniu od postępowania karnego, w sprawach cywilnych, przy czynach niedozwolonych powstałych na skutek ruchu pojazdu mechanicznego, poszkodowany nie musi wykazywać winy sprawcy, nawet nieumyślnej, co wydawać się może zostało przez ubezpieczyciela niezauważone.

Zgodnie z powszechnie obowiązującym poglądem w piśmiennictwie zachowanie się poszkodowanego może wówczas zwalniać posiadacza pojazdu od odpowiedzialności cywilnej, gdy wina poszkodowanego jest tak poważna, że według nauki i doświadczenia życiowego – tylko ono może być brane pod uwagę i absorbuje inne okoliczności sprawy. Sąd Najwyższy w swoim orzecznictwie konsekwentnie przyjmuje, że wina poszkodowanego musi być wyłączna przyczyną szkody, aby zwalniała od odpowiedzialności na zasadzie ryzyka.

Pomimo faktu, że z zeznań ubezpieczonego (kierowcy samochodu ciężarowego) wynika, że jechał z prędkością dopuszczalną, to należy w tym miejscu przytoczyć art. 19 ustawy o ruchu drogowym, który nakłada na kierującego pojazdem obowiązek jazdy z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków w jakich ruch się odbywa, a w szczególności stanu widoczności drogi, stanu pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu.

Pod pojęciem widoczności drogi należy rozumieć istniejące w danych warunkach możliwości widzenia drogi, jej infrastruktury oraz znajdujących się na jezdni przeszkód, których obecność wynika z funkcji drogi i jest sygnalizowana w sposób zgody z wymaganiami określonymi w przepisach. Prędkość bezpieczna jest to taka prędkość, która w danych warunkach drogowych zapewnienie panowanie nad pojazdem i umożliwia zatrzymanie pojazdu przed przeszkodą, której napotkanie na drodze można i należy przewidzieć.

Istotnym jest fakt, że do zdarzenia doszło o świcie, kierowca był mieszkańcem pobliskiej wsi, a co za tym idzie powinien mieć świadomość, że poboczem jezdni istnieje znaczny ruch pieszych, którzy nie mają możliwości korzystania z chodnika. Nadto o tej porze roku, w godzinach ranny widoczność jest znacznie ograniczona, a co za tym idzie na kierowcy spoczywa szczególny obowiązek zachowania szczególnej ostrożności podczas jazdy samochodem.

Dzięki działaniom Krajowego Instytutu Pomocy Powypadkowej mąż, synowie oraz wnukowie otrzymali zadośćuczynienia, a mąż dodatkowo odszkodowanie tytułem znacznego pogorszenia sytuacji materialnej oraz zwrot kosztów pogrzebu, nagrobka i zorganizowania stypy.

 


 

Dopłata do odszkodowania – zamiast wypłaconych 4 000 zł, blisko 9 000 zł!

 

W wyniku kolizji spowodowanej przez innego kierowcę, samochód Pana Pawła uległ uszkodzeniu. Ubezpieczyciel wypłacił poszkodowanemu Panu Pawłowi, w jego ocenie, zaniżone odszkodowanie. Współpracujący z Krajowym Instytutem Pomocy Powypadkowej mechanik samochodowy zaoferował poszkodowanemu pomoc w celu prawidłowej wyceny powstałej szkody przez rzeczoznawcę oraz poprowadzenie w dalszym etapie sprawy przez KIPP. W związku z faktem, że Pan Paweł zdecydował się na nasze usługi, cała dokumentacja została przekazana do radcy prawnego, a w dalszej kolejności do rzeczoznawcy, w którego ocenie zakład ubezpieczeń zaniżył wypłacone odszkodowanie o ponad 5 000 złotych. Jednocześnie rzeczoznawca wskazał, że zaniżenie odszkodowania nastąpiło wskutek policzenia wartości części do wymiany według cennika tzw. części alternatywnych.

Z opinii ekspertów wynika, że użycie części alternatywnych nie daje tak prawidłowego efektu, jak wymiany na części oryginalne. Jednocześnie stosowanie tych części może również obniżyć bezpieczeństwo pojazdu. Zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą sądów, ubezpieczyciel nie jest uprawniony do narzucania poszkodowanym, wbrew ich woli, wykorzystania do naprawy uszkodzonego pojazdu części alternatywnych.

Tezę tę podzielił Rzecznik Ubezpieczonych, na wniosek którego Sąd Najwyższy w orzeczeniu z dnia 12 kwietnia 2012 r. wskazał, że zakład ubezpieczeń jest zobowiązany na żądanie poszkodowanego do wypłaty, odszkodowania obejmującego celowe i ekonomicznie uzasadnione koszty nowych części i materiałów służących do naprawy uszkodzonego pojazdu. Tylko w uzasadnionych przypadkach zakład ubezpieczeń może skutecznie obniżyć wysokość odszkodowania, co jednak jest zobowiązany szczegółowo uzasadnić. Brak takiego uzasadnienia i podstawy jest złamaniem obowiązujących przepisów prawa i stosowanej praktyki.

W konsekwencji Pan Paweł wygrał sprawę w całości, uzyskując należne odszkodowanie, dzięki któremu doprowadził swój pojazd do stanu pierwotnego (sprzed kolizji) z wykorzystaniem części oryginalnych oraz technologii naprawy zgodnej z technologią producenta.

 


 

Odszkodowania za wynajem pojazdu zastępczego oraz dopłata do uszkodzonego pojazdu – Poszkodowany uzyskuje zamiast 4 000 zł łącznie ponad 10 000 zł odszkodowania!

 

W listopadzie 2016 r. miał miejsce wypadek komunikacyjny, w trakcie którego zderzyły się dwa pojazdy, w następstwie którego zniszczony został samochód Pana Tomasza. W tym samym dniu Pan Tomasz dokonał zgłoszenia szkody do jednego z większych zakładu ubezpieczeń. W związku z faktem, że Poszkodowany prowadzi działalność gospodarczą był zmuszony wynająć dostawczy pojazd zastępczy. Pomimo szybkiego zgłoszenia powstałej szkody, a także bezsporności odpowiedzialności za wypadek sprawcy wypadku, zakład ubezpieczeń zwlekał z decyzją ponad miesiąc. Przez ten okres Pan Tomasz był zmuszony korzystania z pojazdu zastępczego, za którego zapłacił ponad 4 000 złotych. W swoim stanowisku ubezpieczyciel wskazał, że:

„Odszkodowanie stanowi również zwrot kosztów z tytułu najmu pojazdu zastępczego zgodnie z fakturą nr …. zgodnie z technologicznym czasem naprawy”. Swoją decyzją zakład ubezpieczeń uznał roszczenia z tytułu wynajmu pojazdu na poziomie około 1 000 złotych, czyli jedną czwartą.

W związku z bezradnością w sporze z ubezpieczycielem, Pan Tomasz skontaktował się z Krajowym Instytutem Pomocy Powypadkowej w celu wyegzekwowania całości roszczeń. Po przeanalizowaniu zebranej dokumentacji Pełnomocnik uznał za stosowne skierowanie skargi do Rzecznika Ubezpieczonych połączonego z odwołaniem do ubezpieczyciela. W swojej skardze Pełnomocnik wskazał, że ubezpieczyciel naruszył art. 361 § 2 k.c. oraz art. 14 ust. 1 i 3 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych PBUK i UFG. Zgodnie z istniejąca praktyką oraz doktryną zakład ubezpieczeń jest zobowiązany do wypłaty kosztów najmu pojazdu zastępczego w pełnej wysokości za cały okres, kiedy pojazd był unieruchomiony, potwierdzają to orzeczenia Sądu Najwyższego. Zgodnie z orzeczeniem z dnia 6 stycznia 1999r. (sygn. II CKN 109/98): „między faktem uszkodzenia – w wyniku wypadku – samochodu używanego przez poszkodowanego jako samochód dostawczy w ramach prowadzonej przez niego działalności gospodarczej a faktem wynajęcia przez poszkodowanego innego samochodu dostawczego i poniesienia kosztów z tego tytułu, istnieje normalny związek przyczynowy w rozumieniu art. 361 § 1kc” . Jednocześnie w orzeczeniu z dnia 2 lipca 2004 r. (sygn. akt II CK 412/03) Sąd Najwyższy stwierdził, iż „zakład ubezpieczeń jest odpowiedzialny za szkodę w postaci kosztów najmu pojazdu zastępczego”.

Nadto w swojej skardze KIPP wskazał, że zakład ubezpieczeń nie wypłacił świadczenia w terminie ustawowym 30 dni, co stanowi naruszenie art. 14 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych PBUK i UFG.

Zastosowana argumentacja przez pełnomocnika została w pełni podzielone przez Rzecznika Ubezpieczonych, pod wpływem odwołania ubezpieczyciel wypłacił poszkodowanemu w całości odszkodowanie za uszkodzenia w pojeździe (tutaj rzeczoznawca współpracujący z KIPP dopatrzył się zaniżenia w kwocie 3 000 zł), a także dokonał zwrotu kosztów wynajmu pojazdu za pełny okres korzystania z pojazdu zastępczego.

 


 

Wypadek komunikacyjny – z pozoru drobna stłuczka – ubezpieczyciel sprawcy nie chce przyjąć odpowiedzialności i wypłacić należnego odszkodowania.

 

Pan Darek był uczestnikiem wypadku komunikacyjnego, w trakcie którego w momencie przejeżdżania skrzyżowania z drogi uprzywilejowanej wymusił pierwszeństwo inny kierowca, który nie zauważył znaku STOP. Doszło do kolizji drogowej.

Kierowcy postanowili nie zawiadamiać policji, ze względu na niezbyt spore następstwa wypadku, jednocześnie sprawca zdarzenia miał sporo punktów karnych na swoim koncie i prosił Pana Darka, aby sprawa została załatwiona za pomocą sporządzenia tzw. oświadczenia sprawcy.

Sporządzone oświadczenie Pan Darek skierował do ubezpieczyciela sprawcy wraz ze zgłoszeniem szkody rzeczowej. Niestety otrzymał decyzję odmowną, po tym jak po oględzinach pojazdów zakład ubezpieczeń stwierdził, że uszkodzenia obu pojazdów nie mogły powstać na skutek zgłoszonego i opisanego w oświadczeniu wypadku (nie korelują ze sobą). Ubezpieczyciel uzasadniał to faktem, że w oświadczeniu sprawca wskazuje, że przejeżdżał przez skrzyżowanie, a powstałe uszkodzenia polegają wyłącznie na wgnieceniu drzwi. Gdyby pojazd jechał miałby poziome rysy wzdłuż karoserii. Zakład ubezpieczeń przyjął dziwną interpretację słowa przejeżdżać przez skrzyżowanie, domniemając, że w chwili zdarzenia sprawca nie zahamował tylko musiał jechać dalej.

Poszkodowany skierował zażalenie na decyzję zakładu ubezpieczeń, w której wskazał, że sprawca w chwili zdarzenia zahamował, a zwrot „przejeżdżać przez skrzyżowanie” było pojęciem generalnym wskazującym na czynność, jaką chciał dokonać sprawca zdarzenia. Niestety skierowane pismo nie przyniosło rezultatu. Na marginesie należy wskazać, że zakład ubezpieczeń odmówił Poszkodowanemu wypłaty świadczenia także z tytułu rozstroju zdrowia.

Pan Darek zgłosił się do Krajowego Instytutu Pomocy Powypadkowej, który skierował skargę do Rzecznika Ubezpieczonych, a także Komisji Nadzoru Finansowego, w których wskazał na rażące naruszenia istniejących przepisów.

Po rocznej batalii zakład ubezpieczeń przyjął odpowiedzialność za powstałą szkodę wypłacając Poszkodowanemu koszty naprawy pojazdu, wynajmu samochodu zastępczego, a także zadośćuczynienia za rozstrój zdrowia i związane z tym koszty. Sąd na podstawie opinii biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków wnioskowanej przez KIPP poparł stanowisko Pełnomocnika, wskazując, że oględziny pojazdów zostały przeprowadzone nieprawidłowo, a zebrana dokumentacja jednoznacznie wskazuje na zaistnienie zdarzenia z udziałem wskazanych samochodów.

 


 

Potknięcie na nierównym chodniku lub poślizgnięcie na nieodśnieżonej nawierzchni chodnika – zgłaszając szkodę spotykasz się z odmową zarządcy terenu lub jego ubezpieczyciela?

 

Jest to bardzo często stosowana praktyka ubezpieczycieli zarządców terenu, na którym doszło do zdarzenia (potknięcia lub poślizgnięcia). Ma ona zazwyczaj miejsce w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z wypadkami, o których nie zostają zawiadomione organy ścigania (np. Policja). Powyższe twierdzenia doskonale obrazuje sprawa Pani Ewy, która przechodząc przez jezdnię w miejscu do tego wyznaczonym, potknęła się o dziurę w jezdni. Na skutek zdarzenia doznała złamania ręki. Świadkiem zdarzenia był Jej syn Współpracownik Krajowego Instytutu Pomocy Powypadkowej, który niezwłocznie udzielił pomocy Poszkodowanej, jednocześnie dokonując zabezpieczenia dowodów w postaci zdjęć ubytku w jezdni, a także spisania danych innego świadka zdarzenia.

Pani Ewa powierzyła sprawę KIPP, który niezwłocznie rozpoczął postępowanie, którego celem było określenie podmiotu odpowiedzialnego za stan nawierzchni fragmentu jezdni, na której doszło do potknięcia. W tym celu skierowano pismo do Zarządu Dróg Miejskich, który przekazał sprawę do swojego ubezpieczyciela. Zakład ubezpieczeń po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego zajął negatywne stanowisko odmawiając wypłaty należnego zadośćuczynienia. W swojej decyzji ubezpieczyciel wskazał, że:

„Z informacji uzyskanej od Ubezpieczonego wynika, że przed zdarzeniem w miejscu upadku Poszkodowanej były prowadzone prace remontowe, ale miejsce to po odbytych robotach zostało zabezpieczone w należyty sposób. W miejscu ubytku została ułożona nawierzchnia z kostki granitowej, a uskoki w nawierzchni nie przekraczały dwóch centymetrów wysokości. Biorąc pod uwagę powyższe przedmiotowe miejsce nie stanowiło realnego zagrożenia dla życia i zdrowia przechodniów, tym bardziej, że znajdowało się ono praktyczne poza pasem przejścia dla pieszych, którego stan techniczny był jak najbardziej należyty. Nadto wskazać należy, że Poszkodowana nie miała możliwości potknięcia się o wystający ponad powierzchnię uskok (jedyną większą nierówność w tym miejscu), gdyż poruszała się w kierunku przeciwnym (schodziła z pasów i wchodziła na chodnik, a w tym miejscu wyłączną przeszkodą jest krawężnik)”.

Powyższe stanowisko ubezpieczyciela należy uznać za rażąco krzywdzące dla Poszkodowanej, w związku z czym KIPP skierował skargę do Rzecznika Ubezpieczonych, w której wskazał, min. że:

„Ubezpieczyciel nie dowiódł, że przyczyną wypadku była inna niż opisana we wskazanych dowodach. Nie można bowiem zgodzić się z zapewnieniami o starannym utrzymaniu nawierzchni w miejscu zdarzenia, skoro to właśnie uszkodzenie nawierzchni – co, gdyby podmiot odpowiedzialny rzeczywiście dochował staranności, nie miało by miejsca – spowodowało potknięcie się Poszkodowanej i tym samym jej upadek i będące jego następstwem doznane obrażenia ciała. Takim samym dowodem nie jest także brak zastrzeżeń do jakości wykonanych usług ze strony Zarządu Dróg, gdy przedstawione zdjęcia ewidentnie wskazują na uszkodzenie nawierzchni. Teza, że wskazane uszkodzenie nie stanowiło zagrożenia dla zdrowia pieszych, jest co najmniej dziwne. Można by wywnioskować, że chodnik czy jezdnia z założenia mogą być uszkodzone, bo jako takie uszkodzenia te nie stanowią zagrożenia, co jest oczywistą nieprawdą, ponieważ dowodem na to, że wskazane uszkodzenia stanowią zagrożenie jest upadek Poszkodowanej. Dodatkowo Poszkodowana wskazuje, iż chodnik w miejscu zdarzenia był uszkodzony, co także dowodzi niestaranności podmiotu, do którego był zobowiązany na podstawie ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, a także ustawy o drogach publicznych”.

Po interwencji Rzecznika Ubezpieczonych, który wskazał, że powyższa praktyka jest niezgodna z prawem, ubezpieczyciel przyjął odpowiedzialność.

Pani Ewa uzyskała należne zadośćuczynienie za odniesione obrażenia ciała oraz krzywdę jakiej doznała. Dodatkowo ubezpieczyciel ZDM wypłacił Poszkodowanej odszkodowanie tytułem zwrotu kosztów leczenia, dojazdu do placówek medycznych, zakupu leków, stabilizatorów i kul oraz utracony dochód na skutek wielotygodniowego zwolnienia lekarskiego.

 


 

Wypadek w gospodarstwie rolnym a wypłata odszkodowania z polisy OC rolnika

 

Okres żniw, Pan Zbigniew przyjechał do swojego brata zobaczyć, jak idą prace polowe. Miał na sobie niestety zbyt dużą kurtkę, która w trakcie gdy przechodził obok włączonej maszyny rolniczej połączonej z ciągnikiem, na skutek podmuchu wiatru, została wciągnięta wraz z ręką w tryby maszyny. W następstwie zdarzenia Poszkodowany doznał wilomiejscowego złamania ręki prawej. Na miejsce zdarzenia nie została wezwana policja. Pomocy Poszkodowanemu udzieliło pogotowie. Wypadek miał miejsce w 2015 r., poszkodowany zlecił sprawę radcy prawnemu, który zgłosił roszczenia do zakładu ubezpieczeń, w którym było ubezpieczone gospodarstwo rolne. Zakład ubezpieczeń po zbadaniu okoliczności zdarzenia odmówił wypłaty świadczenia, wskazując, że odpowiada wobec poszkodowanego zgodnie z art. 415 kodeksu cywilnego, na zasadzie winy, a tej zgłaszający roszczenia radca prawny nie wykazał. Poszkodowany zwrócił się do kolejnego prawnika, który skierował w jego imieniu zażalenie na dotychczasową decyzję. Ponownie wysunięto argumentację, w której wskazano, że zdarzenia powstało na skutek zawinionego działania właściciela gospodarstwa.
Za pośrednictwem swojego przedstawiciela Krajowy Instytut Pomocy Powypadkowej, dwa lata po wypadku, nawiązał kontakt z Panem Zbigniewem i zaproponował swoje usługi. Po rzetelnym poinformowaniu o wszystkich aspektach prawnych sprawy, Poszkodowany zgodził się na podjęcie ostatniej próby uzyskania na jego rzecz należnych świadczeń. Po analizie zebranej dokumentacji, okoliczności zdarzenia, a także, orzecznictwa i piśmiennictwa, KIPP skierował zgłoszenie szkody z polisy OC ciągnika, do którego była przyłączona maszyna, powołując się zgodnie z art. 436 kodeksu cywilnego na odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń wobec poszkodowanego na zasadzie ryzyka. Zakład ubezpieczeń po dwu miesięcznych negocjacjach, przyjął odpowiedzialność i wypłacił na rzecz poszkodowanego 40 000 złotych. Gdy Pan Zbigniew dowiedział się, że po tak długim okresie otrzymał należne świadczenie zaniemówił ze szczęścia.
W tym miejscu należy wskazać, że nie każdy prawnik jest specjalistą w zakresie wypadków rolniczych. Należy zawsze pamiętać, że jest to materia bardzo skomplikowana i wymaga specjalistycznej wiedzy. Prawnicy podobnie, jak lekarze w większości wypadków są ukierunkowani na konkretne dziedziny. Nigdy nie pójdziemy ze złamaną ręką do okulisty.

 


 

Wypadek w pracy – treść sporządzonego protokołu BHP a odszkodowanie z polisy OC zakładu pracy

 

Pan Seweryn jest pracownikiem fizycznym, którego zadaniem jest rozpalenie kotła hutniczego. W trakcie obserwacji miernika temperatury, otworzyła się pokrywa ochronna wnętrza pieca. W stronę Pana Seweryna uderzył płomień, który objął jego twarz. Świadkami zdarzenia było dwóch innych pracowników, którzy ugasili pożar, jaki powstał na ciele Pana Seweryna.

Bezpośrednio po zdarzeniu została powołana komisja powypadkowa, która zbadała okoliczności zdarzenia, jednocześnie na miejsce zdarzenia została wezwana policja, w związku z faktem, że Pan Seweryn doznał poważnych obrażeń ciała, powodujących rozstrój zdrowia powyżej 7 dni.

Oba postępowania wskazały na wadliwość zabezpieczenia pokrywy, ze względu na brak jego regularnej konserwacji. Protokół powypadkowy BHP wskazał, że zdarzenie było wypadkiem przy pracy, jednocześnie nie wskazał na winę pracodawcy. Poszkodowany nie odwołał się od postanowień protokołu.

Poszkodowany otrzymał jednorazowe odszkodowanie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Niestety nie miał świadomości, że z tytułu powstałej krzywdy/obrażeń ciała należało mu się zadośćuczynienie. Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, poszkodowanym w wypadkach przy pracy, przysługuje poza świadczeniem odszkodowawczym z ZUS, także zadośćuczynienie za krzywdę, które reguluje art. 445 § 1 Kodeksu Cywilnego. Pan Seweryn dowiedział się o tym, w trakcie jednej z wizyt lekarskich za pośrednictwem ulotki jaką otrzymał. Bezpośrednio po wizycie lekarskiej, skontaktował się z Krajowym Instytutem Pomocy Powypadkowej. W pierwszej kolejności zostało wystosowane pismo do pracodawcy, w którym KIPP wniósł o przekazanie informacji w zakresie polisy od odpowiedzialności cywilnej zakładu pracy, a także protokół powypadkowy, który wskazywał na dokładne okoliczności zdarzenia. W związku z faktem, że poszkodowany nie mógł samodzielnie skompletować niezbędnej dokumentacji do zgłoszenia swojego roszczenia, KIPP skierował niezbędne pisma do placówek medycznych, w których Pan Seweryn leczył się po wypadku, a także pismo do Policji, w celu uzupełnienia dokumentacji z toczącego się postępowania przygotowawczego. Na marginesie należy wskazać, że w przypadku powstania ciężkich obrażeń ciała lub wypadków zbiorowych, pracodawca ma obowiązek powiadomić o zdarzeniu prokuraturę.

Po uzupełnieniu niezbędnej dokumentacji KIPP dokonał zgłoszenia szkody do zakładu ubezpieczeń, w którym był ubezpieczony zakład pracy Poszkodowanego. Niestety w związku z faktem, że w protokole powypadkowym nie wskazano winy pracodawcy, zakład ubezpieczeń odmówił świadczenia opierając się na art. 415 Kodeksy Cywilnego, który opiera się na winie, a przypomnijmy, że zgodnie z protokołem pracodawca winy nie ponosił.

W zażaleniu od decyzji zakładu ubezpieczeń, KIPP wskazał, że wina nie jest jedyną przesłanką odpowiedzialności zakładu pracy, jakim jest Huta. Zgodnie z art. Art. 435. § 1., kto prowadzi na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie spowodowaną ruchem tego przedsiębiorstwa na zasadzie ryzyka. Prowadzący zakład może zwolnić się od odpowiedzialności wyłącznie w sytuacji gdy winę za zdarzenie ponosi wyłącznie poszkodowany, osoba trzecia lub siła wyższa. Z żadną z tych okoliczności w wypadku z udziałem Pana Seweryna nie mamy do czynienia.

Zarząd spółki po otrzymaniu zażalenia KIPP, zmienił stanowisko i wypłacił na rzecz Poszkodowanego należne zadośćuczynienie, a także koszty zabiegów operacyjnych w zakresie chirurgii plastycznej, koszty opieki, a także inne zgłoszone roszczenia